autor: Katarzyna Żbikowska-Jusis, opublikowano: 24/09/2015
PZU Festiwal Biegowy 2015 w Krynicy przeszedł do historii. Trzy dni biegowego święta, na które co roku przyjeżdżają biegacze i biegaczki z całej Polski i z zagranicy również tym razem nie zawiodły nikogo. Atmosfera była fantastyczna, działo się dużo a organizacja całej imprezy była jak zwykle na wysokim poziomie.
Na Festiwalu nikt się nie nudzi, bo różnorodność biegów sprawia, że każdy znajdzie odpowiedni dystans dla siebie – zarówno zupełnie początkująca biegaczka jak i zapalona „góralka”. Podobnie jak w ubiegłym roku znalazłam się w tej drugiej kategorii chociaż jeszcze na dwa dni przed imprezą nie wiedziałam w której konkurencji wystartuję. Myślałam o dyszce lub półmaratonie. Miało być bez niepotrzebnej przesady, bez nadmiernego wysiłku, najlepiej lekko i przyjemnie. Wyszło jak zawsze wtedy kiedy odzywa się we mnie wewnętrzny głos, który każe stawać do walki ze słabościami ciała, mierzyć się z trudami i udowadniać samej sobie, że drzemie we mnie siła o jaką samej siebie nie podejrzewam… Bieganie pozwala poznać się z zupełnie innej strony – szczególnie bieganie ultra. Zdecydowałam się więc biec ultramaraton na 64 kilometry. Trasę znałam z zeszłego roku kiedy to pokonywałam tutaj 100km na Biegu 7 Dolin.
Plan był taki, że pobiegnę „lekko i przyjemnie”, żeby nacieszyć się widokami gór… Tymczasem to nie był spokojny bieg, ale walka, która zdecydowanie przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Tegoroczny start w Krynicy to pełne mocy pierwsze 40 kilometrów, zmaganie ze słabościami własnego ciała i w końcu dramatyczna walka o miejsce na podium zakończona przegraną o marne 5 sekund. Takich biegów się nie zapomina ponieważ budzą niewiarygodne emocje. I nie chodzi wcale o przegraną o tak niewielki ułamek minuty. Chodzi o walkę i siłę, która się w człowieku budzi kiedy górę weźmie ambicja i chęć pokonania samego siebie. Znów dowiedziałam się czegoś nowego o sobie i przekonałam się, że potrafię pokonać niemoc i walczyć do ostatniego metra.
Start o 8 rano z Rytra pozwolił mi wyspać się całkiem nienajgorzej. Zjadłam bardzo lekkie śniadanie – w obawie przed kłopotami żołądkowymi, które zapadły mi w pamięć po ubiegłorocznej setce zdecydowałam się jedynie na kawałek białej bułki z dżemem. Do kamizelki biegowej zapakowałam kilka batoników i żeli, obowiązkowy telefon i folię NRC, cienką wiatrówkę i bukłak wypełniony wodą. Ot, wszystko czego potrzeba żeby pokonać 64 kilometry górskich szlaków.
Ruszyliśmy. Tempo od razu wydało mi się zbyt szybkie, bo jak zawsze wolno się „rozkręcam” i na początku wysiłek przychodzi mi z trudem. Po mniej więcej dwóch kilometrach zupełnie się jednak obudziłam. Krok za krokiem, noga za nogą, w górę niebieskim szlakiem na Przehybę. Zapamiętałam ten szlak o wiele gorzej, a tymczasem sprawnie przesuwałam się w górę mijając po drodze całkiem sporo osób. Na chwilę przeszło mi przez myśl, że może napieram nieco za szybko, ale czułam się świetnie i moje ciało aż rwało się do wysiłku. Przehyba – kilka łyków napoju izotonicznego przy schronisku, kawałek pomarańczy i dalej przed siebie! Nie miałam apetytu na więcej. Na agrafce spotkałam kilka znajomych osób, pomachaliśmy do siebie i pędziłam dalej w dół. 20 –y kilometr. To wtedy ktoś z obsługi zawołał do mnie, że jestem drugą kobietą w rywalizacji na 64 kilometry. I to wtedy tak naprawdę ten bieg się dla mnie zaczął.
Czasami lubię rywalizować. Najczęściej w półmaratonie, czasem w biegu na dychę. Raz mi się zdarzyło na maratonie górskim w Istebnej, gdzie resztką sił wywalczyłam trzecie miejsce. Ale nigdy nie ścigałam się na dłuższym dystansie. Bo ja nie biegam szybko ultra! A jednak – informacja, że jestem na drugiej pozycji obudziła we mnie chęć rywalizacji. Czemu by nie spróbować? Miałam oczywiście świadomość, że to dopiero 20 kilometr. Na tym etapie niczego nie można być pewnym, bo wszystko się jeszcze może zdarzyć. Ale zawsze można spróbować – po prostu napierać przed siebie w równym zwartym tempie, ambitnie pokonując kolejne „hopki” na trasie.
W okolicach 25 kilometra rozsądek zaczął mi podpowiadać, że powinnam jednak coś zjeść. W przeciwnym razie tylko patrzeć jak stracę siły i zamiast napierać dziarsko do przodu będę się wlec noga za nogą. Wyciągnęłam z kieszeni kamizelki ciastko „do zadań specjalnych” – przetestowane podczas Biegu Rzeźnika trzy miesiące wcześniej sprawdziło się wówczas idealnie. Tylko, że tamten bieg pokonywałam w naprawdę wolnym tempie… Tutaj sprawy zaczęły się nico komplikować, bo już przy drugim gryzie odechciało mi się jeść. Brak apetytu z czasem przerodził się w mdłości, a jeszcze później w narastający ścisk żołądka. „Tylko nie to!” – myślałam zbiegając z góry szybciej niż mam to w zwyczaju (kolejne zaskoczenie, że jednak można!). Wraz z każdym krokiem ból brzucha stawał się coraz silniejszy, by w okolicach 40 kilometra przerodzić się w stan trudny do wytrzymania…
Do mety zostały 24 długie i bolesne kilometry. Ratowała mnie trochę ciepła herbata na punktach żywieniowych i pomarańcze. To jedyne co byłam w stanie przełknąć. Najgorsze okazały się zbiegi, gdzie wstrząsy potęgowały ból do granic sięgających daleko poza wyobraźnię. Traciłam zdolność oddychania, myślenie mnie zawodziło i naprawdę nie wiedziałam jak długo to jeszcze wytrzymam. Długa prosta droga prowadząca do Bacówki pod Wierchomlą okazała się moją kolejną drogą boleści. Próbowałam biec, ale hamował mnie ból. Kilka razy musiałam się zatrzymywać – to pewnie wtedy traciłam cenne minuty przewagi nad napierającą z tyłu koleżanką.
Przywoływałam głowę do porządku przypominając sobie, że przecież walczę o podium. Na dziesięć kilometrów przed metą był punkt odżywczy, gdzie serwowano colę. Napój syf, ale na zbolały żołądek i deficyt energii nic nie działa lepiej niż połączenie kwasu fosforowego, cukru i kofeiny. Chwilowa ulga i dalej przed siebie. Chyba mniej więcej 8km do mety wyprzedziła mnie dziewczyna z zielonym numerem. Akurat walczyłam z potężnym skurczem żołądka, z trudem łapałam oddech i trochę kręciło mi się w głowie. Średni moment na rozpoczęcie pogoni. Patrzyłam jak się ode mnie oddala, ale w głowie wiedziałam jasno – nie odpuszczę tak łatwo. Kilka minut później zebrałam się w sobie i zaczęłam pędzić w dół wymijając większość spotkanych po drodze biegaczy. Któryś zawołał do mnie: "czy musisz tak deptać nasze męskie ego?" Uśmiechnęłam się przez ból i pognałam dalej wołając "sorry, ale trochę mi się spieszy"...
Jeszcze cztery kilometry do mety, jeszcze dwa… zakręt i wąska ścieżka w dół do ulicy. Przyspieszyłam by po chwili wybiec na deptak. Wtedy ją zobaczyłam. Była może ze 100m przede mną i wiedziałam, ze muszę ją wyprzedzić. Przyspieszyłam jeszcze bardziej wspierana krzykiem kibiców ustawionych wzdłuż barierek. I wtedy dziewczyna przede mną odwróciła się za siebie, zobaczyła mnie i ruszyła pędem do przodu. Przyspieszyłam jeszcze bardziej, ale zabrakło mi metrów. Meta. Nie wiem czy dłuższy deptak zmieniłby stan rzeczy; pewnie nie, bo koleżanka najwyraźniej też miała jeszcze siłę do walki. Dobiegłam czwarta przegrywając podium o…. 5 sekund. Marne 5 sekund na dystansie 64 kilometrów. To jest nic. A jednak… Taka porażka boli. Z drugiej strony patrzyłam na zegarek oszołomiona widokiem 8 h i 31 minut. Ja nie biegam tak szybko na takim długim dystansie!
A może właśnie biegam? To retoryczne pytanie zawisło nade mną kilka godzin po przekroczeniu linii mety. W głowie zaczęły się pojawiać kolejne pytania – czy mogłam coś zrobić lepiej na tej trasie? Co można było poprawić? Nad czym trzeba popracować? Dzisiaj już znam odpowiedź na te pytania. „Trening czyni mistrza”, a mi się bardzo zachciało trenować!
Czy takie biegi są dla kobiet? Pewnie! Chociaż tutaj od razu zaznaczę, że lepiej podchodzić do nich przygotowanym. Dla tych, które jeszcze nie mają doświadczenia w górach polecam bieg na 36km z Piwnicznej do Krynicy. Można też się pokusić o Bieg na Jaworzynę lub wystartować w którymś z innych proponowanych biegów. Możliwości jest naprawdę bardzo wiele. Atrakcji nie brakuje również dla najmłodszych - organizator nie tylko zadbał o to, aby zorganizować biegi dla dzieci, ale rownież zapewnił dzieciakom atrakcje w specjalnie wyznaczonej strefie dziecka, gdzie można było pobawić się, pomalować buzię czy pograć.
Przez trzy dni w Krynicy odbywa się rownież duże EXPO, gdzie można znaleźć znane sklepy biegowe, marki obuwia, odzieży, suplementy i odżywki, a także nowinki w dziedzinie biegania. Zabrakło największych marek sportowych, za to można było upolować atrakcyjne okazje cenowe i dowiedzieć się co w świecie sprzętowym piszczy.
Za rok na pewno wracam do Krynicy!
Newsletter
Zapisz się do naszego newslettera i bądź na bieżąco !
Dodaj komentarz
Komentarze (28)
Napisany przez онлайн расклад таро на отношения с мужчиной на дзен, 01/11/2024 6:58am (23 dni temu)
тора на русском pdf, тора читать онлайн бесплатно гадание что
нас ждет с загаданным человеком что
значит число 35 во сне, кармический долг число 35
магия вылить на воск к чему снится золотое кольцо женщине обручальное замужней
Napisany przez indication du médicaments en vente au Maroc Tecnimede Villeneuve-Saint-Georges, 30/10/2024 9:42am (25 dni temu)
acquista farmaci senza ricetta a Bologna 1A Pharma Bagheria Medikamente ohne Zollprobleme bestellen
Napisany przez medicamentos en venta en Guayaquil mylan Puerto Escondido, 29/10/2024 9:11pm (26 dni temu)
achat médicaments en Suisse Orion Zofingue prezzo di farmaci con prescrizione medica a Palermo
Napisany przez medicijnen bestellen met gegarandeerde kwaliteit Sandoz Ninove, 27/10/2024 6:44pm (28 dni temu)
Waar betrouwbare medicijnen zonder voorschrift te vinden Tecnimede
Majagual Medikamente ohne Rezept Luxemburg Erfahrungsberichte
Napisany przez 4-дәрежелі Георгий крестіне қанша төлейді, 22/10/2024 3:17am (1 miesiąc temu)
Greetings! Very useful advice within this post! It is the
little changes which will make the most significant changes.
Many thanks for sharing!
Napisany przez тәуелсіздікке 32 жыл эссе, 15/10/2024 8:04pm (1 miesiąc temu)
ески махаббат андери скачать,
ескірмейтін ескі әндер скачать спорткомплекс казахстан,
спорткомплекс казахстан бассейн
алматыда қанша ұлт өкілі
тұрады, қазақстанда қанша ұлт өкілдері тұрады 2023
генетиканың даму тарихы және негізгі даму кезендері, генетика ғылымының
даму кезеңдері
Napisany przez піл үйретуші маман, 14/10/2024 10:49am (1 miesiąc temu)
ержан мерекеулы байтасов, тажимбетова диляра y=x какая функция, как называется график
функции y=x^2 протокол президента рк, администрация президента рк телефон республиканская нотариальная палата контакты, нотариальная палата рк это
Napisany przez понятия не имею проведем исследование, 11/10/2024 4:09am (1 miesiąc temu)
оқу жылдамдығы 1-4 сынып 2024, 4 сынып минутқа
оқу нормасы есіл өзені мағынасы,
есіл өзені астана а әріпі
сауат ашу, а әріпі қандай дыбыс нан от аллергии, нан гипоаллергенный 2
Napisany przez түркі империясы мұрагерлері, 09/10/2024 7:37pm (2 miesiące temu)
сүтқоректілер атауы, сүтқоректілер
тыныс алуы маски для лица от морщин, маски для лица - это мангалиб,
мангалиб приложение жол жакка караймын аккорды, бақыт құшағында аккорды
Napisany przez Какие камни вредны для Овна?, 09/10/2024 8:34am (2 miesiące temu)
Genuinely no matter if someone doesn't understand after that its up to other users that they will help, so here it
takes place.
1 2 3 nastepna »
Nikt jeszcze nie dodał komentarza
Kanał RSS komentarzy na tej stronie | Kanał RSS dla wszystkich komentarzy