Zaloguj się:

lub  
Poznań maraton wrzesień 2024
 
 

Być kobietą w koszulce Lurbel...

 

autor: Kamila Gruszka, www.ceneria.pl, opublikowano: 29/07/2009

 

Czerwona od wysiłku twarz, mokre od potu włosy, obłocone, a nierzadko także podrapane nogi – tak mniej więcej wyglądam ostatnio 3 do 4 razy w tygodniu. Czy można czuć się atrakcyjną kobietą w trakcie intensywnych treningów przygotowujących do przebiegnięcia pierwszego w życiu maratonu? Tak – w koszulce damskiej Africa marki Lubrel  z serii Thermoregulator. 

 
Lurbel  to hiszpańska firma, która istnieje na rynku od 18 lat. Zajmuje się produkcją zaawansowanych technologicznie skarpet do różnorakich rodzajów aktywności oraz bielizny. Firma dba o środowisko: wszystkie tkaniny, których używa do produkcji nadają się do recyklingu. Ubrania z serii Thermoregulator wykonane są z nowego materiału o właściwościach termoregulujących – thermocool eco (mieszanka coolmaxu i thermolitu, produkowana z odnawialnych źródeł energii, w tym przypadku z kukurydzy!). Zainteresowała mnie najbardziej podwójna funkcja materiału:
- kiedy temperatura ciała jest niska (przed i po aktywności fizycznej oraz podczas przerw), super lekkie włókna kanalikowe zapewniają właściwą temperaturę, poprzez dostosowanie izolacji cieplnej do temperatury otoczenia.
- kiedy temperatura ciała jest wysoka (podczas intensywnego wysiłku oraz w trakcie upału) odprowadzają wilgoć z powierzchni skóry tak, żeby szybko odparowała w momencie kontaktu ze środowiskiem zewnętrznym.


Odzież Lurbel jest bezszwowa, wykonana w technologii ścieg za ściegiem, nie uciska i nie podrażnia skóry. Zastosowano powłokę L-ION, która ma właściwości antybakteryjne – zapobiega przykrym zapachom. Obecność włókien z lycry w odzieży powoduje lepsze dopasowanie do ciała, zapobiega marszczeniu się i podnosi komfort użytkowania. Odzież ma ergonomiczną konstrukcję, a lekki materiał użyty do produkcji bielizny gwarantuje niską wagę.

Ostatnio właśnie koszulka Africa stała się moją ulubioną koszulką treningową. To niesamowite, ale wytrzymuje ona bardzo intensywne użytkowanie w zasadzie bez śladów zużycia. Jest bardzo porządnie wykonana, a przede wszystkim estetycznie i stylowo wykończona. Co więcej, tylko z przyzwoitości biorę ją raz w tygodniu – wytrzymuje 4 treningi nie przesiąkając zupełnie zapachem potu. Wsadzam ją do pralki zawsze po długim niedzielnym wybieganiu. Odgórnie wyznaczyłam sobie ten dzień na pranie ciuchów treningowych, bo polegając tylko na ocenie poprzez zmysły wzroku czy węchu stanu mojej koszulki, nigdy nie mogłam dojść do tego, czy prałam ją dwa dni wcześniej czy tydzień temu.

Koszulka ma świetne właściwości oddychające. W zasadzie dopiero po treningu, w momencie gdy się zatrzymam i owieje mnie chłodny wiatr, czuję, że mam mokre plecy. Jednak to odczucie znika bardzo szybko, gdyż koszulka bardzo szybko wysycha. W czasie biegu nigdy nie czułam, że jest mi zimno z powodu potu zbieranego przez materiał, jak to się zazwyczaj dzieje w przypadku koszulek bawełnianych, które nie mają właściwości takiej termoregulacji jak przystosowana do wysiłku bielizna sportowa.

Africa jest też po prostu ładna. Od razu po wyciągnięciu z opakowania poczułam przyjemność dotyku miękkiego materiału. Ubrana prezentowała się naprawdę świetnie. Tak jak wcześniej pisałam, nie wstydzę się w niej biegać, a wręcz odczuwam satysfakcję, że mogę się zaprezentować w takiej sportowej bieliźnie.

Doskonale przylega do ciała. Osoby biegające wiedzą, jak czasem denerwują z pozoru błahostki – zbyt słabo zawiązane sznurowadła, przeszkadzające w biegu luźne rękawy wiatrówki, czy uciskające skarpety. Materiał thermo-eco dopasowuje się do sylwetki jak niemal druga skóra. Nie raz uświadamiałam sobie, że czuję się jakbym nic na sobie nie miała. Mam wrażenie, że dzięki temu zmniejsza się opór powietrza, który biegnąc muszę pokonać i – prawie dosłownie- koszulka ta „dodaje mi skrzydeł”.

Stała się także moją ulubioną koszulką „wyjazdową”. Jest tak mała po złożeniu i lekka, że już nie martwię się, że muszę zabierać dodatkową warstwę odzieży do plecaka, jeśli chcę pobiegać w trakcie weekendowego wypadu. Jedynie buty jakoś nie chcą się skurczyć...

Uprawiając różne dyscypliny sportu – obecnie oraz w przeszłości (m.in. turystyka wysokogórska, wspinaczka skalna, rower, pływanie, biegi) - nie raz już przekonałam się, jak ważny jest dobór odpowiedniego sprzętu, w tym odzieży. Nieprawdą jest, że jedna i ta sama koszulka sprawdzi się na zwykłym trekkingu czy na rowerze i wysoko w śnieżnych górach. Jeśli coś jest uniwersalne, to moim zdaniem nie nadaje się do niczego. Dlatego zastanawiając się nad dopasowaniem dla siebie stroju biegacza, warto jednak wydać trochę więcej na koszulkę o lepszych właściwościach niż supermarketowe tzw. „sportowe”. „Prawie” czyni dużą różnicę.

Odczuta przeze mnie osobiście różnica pomiędzy treningiem w mojej dotychczasowej już bardzo wiekowej (bo takiej nie było mi żal przepocić) koszulce „górskiej” to jak różnica pomiędzy bieganiem w trampkach, a pokonywaniem wielu kilometrów w profesjonalnych butach biegowych. Wcześniej doświadczyłam podobnego odczucia, gdy wspinając się w skałach przerzuciłam się z korkerów na markowe buty wspinaczkowe.

Niestety, jest nas – kobiet - ciągle mniej niż panów, a ponieważ producenci sprzętu są tylko chłodnymi biznesmenami kalkulującymi wpływy ze sprzedaży, w katalogach firmowych znajdziemy niewiele – jeśli w ogóle - modeli przeznaczonych typowo dla kobiet. Musimy przecież zająć się sprzątaniem, gotowaniem, zakupami, prasowaniem, opieką nad dziećmi – na treningi zostaje niewiele czasu i tylko niektóre kobiety są na tyle zdeterminowane, by opuścić płaczące dzieci, które akurat w tym momencie chcą „do mamy” i wyciszyć się na tyle, by przebiec 2 godziny skupiając się wyłącznie na harmonii ruchów i przyjemności mknięcia naprzód. Coraz częściej jednak producenci ciuchów dla uprawiających sporty zauważają, że istnieją również panie zajmujące się daną dyscypliną. (...)

 

Przeczytaj cały artykuł na www.ceneria.pl


Dodaj komentarz

Komentarze (28)

Kanał RSS komentarzy na tej stronie | Kanał RSS dla wszystkich komentarzy